Stare metody kradzieży
Dawniej do kradzieży z tirów dochodziło na niestrzeżonych parkingach gdzie kierowcy zatrzymywali swoje pojazdy w celu odpoczynku i odespania. Uniknąć takiego zagrożenia można było jedynie w przypadku zatrudnienia do jednej ciężarówki dwóch kierowców którzy się zmieniali. Dochodziło również do tamowania drogi sztucznym korkiem aby rabusie mogli dostać się na naczepę a następnie wyrzucali towar na przydroże. Te metody odchodzą do lamusa. Wszystko z uwagi na kolejne próby zniwelowania tego procederu. Przestępcy również dbają o jakość i wiedzą że uszkodzony towar lub opakowanie nie jest już łatwe w sprzedaży. Dlatego wyszukują nowe metody.
Metoda na Tesco udoskonalona
Nie tak dawno temu opisywaliśmy metodę na Tesco. Metoda ta wyróżnia się tym że przestępcy podszywają się pod duże firmy zajmujące się dystrybucją detaliczną, kontaktują się z hurtowniami i producentami towarów w celu zakupu. Mniejsze firmy które dostają e-mail od niby tak dużej firmy jak Biedronka lub Tesco często wpadają w hura optymizm i nie sprawdzają źródła pod względem wiarygodności. Często też nie przeszkadza im wydłużony okres płatności w postaci 30 lub 60 dni. Problemem jest to że towar wysłany często też do innego kraju Unii Europejskiej znika bez realizacji płatności. Metoda ta znana jest już od kilku lat ale nadal jest trudna do wykrycia a gdy dojdzie do kradzieży, to nawet pomoc policji często bywa bezowocna. Towar natychmiast ginie a wraz z nim ślady takie jak przewoźnik czy też magazyn do którego wysłano towar.
Odbiór i wysyłka towarów
Gdy hurtownicy i producenci zgadzają się na wysyłkę towaru często chcą skorzystać z własnego transportu. Jest to furtka zabezpieczająca ale niestety nie działa idealnie. Przestępcy często dzwonią do kierowcy przed osiągnięciem przez niego celu dostawy i zmieniają miejsce odbioru towaru. Gdy firma zgodzi się na odbiór zamówienia przez wynajętą z zewnątrz spedycję, to towar można uznać za skradziony z magazynów przedsiębiorstw. Jedna i druga metoda zabezpieczenia nie spełnia swoich założeń. Przestępcy często wysyłają na miejsce przeładunku lub odbioru towaru podstawione osoby które nie zdają sobie sprawy z procederu. W przypadku wpadki, nie są w stanie pomóc policji dotrzeć do organizatorów akcji.
Proceder ten rozwija się od kilku lat i jest już tak zaawansowany że określa się jego skalę w ujęciu rocznym na około 8 miliardów Euro. Ocenia się że praktycznie połowa firm działająca na rynku Europejskim została w ten sposób już raz lub kilka razy naciągnięta. Końca tej metody nie widać gdyż jest tu dużo zmiennych które wystarczają do zmylenia lub zgubienia tropu. Zbyt kradzionych towarów często jest już zaplanowany i trwa tylko chwilę. Grupy przestępcze które zajmują się tym procederem mają już tą metodę doszlifowaną. Tylko wyczulona osoba może podejrzewać że nowy kontrahent może być oszustem.
Jak się bronić przed tym oszustwem ?
Jedną z najlepszych metod to brak wysyłki towaru bez odebrania należności. Niestety taką formę biznesu mogą obierać jedynie firmy które mają spore własne zapasy funduszów i nie szukają na gwałt nowych rynków zbytu. Kolejną możliwością obrony jest weryfikacja kontrahenta poprzez wykonanie telefonu do siedziby firmy która do nas się odezwała. Weryfikacja osoby zamawiającej oraz miejsc odbioru to jedyny sposób na uniknięcie tego oszustwa. Problemem jest fakt stałego doskonalenia się przestępców. Wynajmują oni powierzchnie magazynowe na tydzień lub dwa lub korzystają z pracowników wielkich firm w celu uwiarygodnienia kontaktu. Faktem jest to że proceder ten mimo już długiego czasu istnienia na rynku nadal doskonale spełnia swoje założenia.