1 milion aut w Polsce ?
Wszyscy pamiętamy słowa Mateusza Morawieckiego piastującego stanowisko premiera Polski o planach wprowadzenie na ulice samochodów elektrycznych. Takie owszem już poruszają się po Polskich drogach, jednak zapowiedzi mówiły aż o milionie aut w krótkiej perspektywie. Plany są bardzo ciekawe i imponujące. Jednak czy sprawdzono wszystkie konsekwencje które mogą mieć miejsce po wprowadzeniu aż tylu samochodów na ulice ? I czy na pewno poprawimy obecnie złą jakość powietrza którym oddychamy ?
Standardowe samochody zasilane paliwami ciekłymi, można zasilić paliwem w kilka minut podjeżdżając na stację benzynową. Z samochodami elektrycznymi nie będzie już tak szybko i bezproblemowo. Obecnie sieć szybkich ładowarek jest bardzo uboga, istnieje jeszcze sieć wolniejszych punktów ładowania jednak oba mają podstawową i istotną wadę. Uzupełnienie energii w aucie będzie trwało więcej niż 15 minut do zadowalającego poziomu tak aby można było kontynuować długą podróż. Przypomnijmy że obecnie tak zwane e-samochody (dość niezrozumiałe gdyż nic nie mają wspólnego z internetem), mają niewielki zasięg zaledwie od 100 do 300 kilometrów na jednym ładowaniu. Owszem osobom które poruszają się swoimi samochodami jedynie po mieście w którym zamieszkują i pokonują zazwyczaj trasę z domu do pracy i na zakupy, takie auto świetnie się sprawdzi. Jednak jeśli musimy jechać daleko, na ten przykład 450 kilometrów, to bez dłuższej przerwy na ładowanie akumulatorów niestety się nie obędzie.
Samochody elektryczne potrzebują prądu
Jak sama nazwa wskazuje, samochody elektryczne poruszają się po drogach przy pomocy prądu. Same w sobie mają nikłe możliwości produkcji energii, jedyna możliwość to specjalny bieg, który pozwala wykorzystać pęd samochodu do odzyskania energii. Jednak podczas korzystania z tej funkcji auto traci na prędkości. Dlatego stosowanie tego elementu wyposażenia ma sens jedynie podczas jazdy z górki lub gdy chcemy wyhamować aut bez używania hamulca. Aby naładować do pełna akumulator samochodu elektrycznego, niezbędne jest skorzystanie z któregoś z punktów ładowania. A jak wiadomo punkt ładowania prądem jest zasilany z ogólnopolskiej sieci energetycznej. Prąd który jest dostarczany przy pomocy sieci energetycznych pochodzi w Polsce w 72 % z elektrowni węglowych które jak sama nazwa wskazuje spalają węgiel aby wytworzyć energię.
W Polsce obecnie zużywamy 21 TW energii elektrycznej dziennie. W przypadku wypierania z rynku samochodów spalinowych i zastępowanie ich autami elektrycznymi, naturalnie powstanie większe zapotrzebowanie na prąd a zmniejszy się ilość tankowanego paliwa. To może wpłynąć na wyniki spółek paliwowych które zarabiają na produkcji i sprzedaży paliw takich jak benzyny oraz oleju napędowego. Obecnie Polska boryka się z problemami wytwarzania takiej ilości prądu jakie jest zapotrzebowanie. Jest to widoczne w upalne i lodowate dni. Gdy jest gorąco lub bardzo zimno, w rzekach i jeziorach jest znacznie mniej wody którą można pobrać do chłodzenia bloków spalających węgiel. W takich przypadkach ratujemy się importem prądu od sąsiadów czyli Niemiec lub Litwy. Powstaje zasadność zadania pytania, czy Polskie elektrownie podołają dostarczaniu takiej ilości prądu jaka będzie potrzebna do naładowania miliona aut elektrycznych i czy rzeczywiście w ten sposób poprawimy jakość powietrza. Wydaje się że zniknie milion samochodów które już nie będą spalać paliw ciekłych z których powstaje zanieczyszczenie. Ale w Polsce nadal 72% energii powstaje z spalania węgla. Więc czy aby na pewno rewolucja przyniesie oczekiwane skutki ?